redakcja@terazgorlice.pl

Jan Paweł II Święty – patron rodzin. Dla Niego każdy spotkany człowiek był najważniejszy

W dniu kanonizacji Jana Pawła II publikujemy osobiste wspomnienia związane ze spotkaniami z Ojcem Świętym. Ich autorem jest pani Anna Wiejaczka z Sędziszowej, Prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Wsi Sędziszowa i Okolic.

Jan_Pawel_IIByłam… kiedyś, dawno temu w 1977 r., jako studentka, na spotkaniu opłatkowym u kardynała Karola Wojtyły – w Pałacu Arcybiskupim na Franciszkańskiej w Krakowie. Pyta się, skąd jestem, ja odpowiedziałam z Sędziszowej koło Bobowej. A On na to: „Znam Bobową, całą dolinę Białej przeszedłem”. Z wszystkimi zamienił przynajmniej kilka zdań. A było nas tam kilkadziesiąt osób. Dla Niego każdy spotkany człowiek był najważniejszy.

Drugi raz osobiście spotkałam się z arcybiskupem Krakowa, Karolem Wojtyłą na rekolekcjach wielkopostnych 1978 roku, kiedy wręczałam Mu bukiet kwiatów z podziękowaniem za spotkanie z nami. Wtedy też głosił kazanie rekolekcyjne dla studentów. Mimo wielu obowiązków znalazł czas, by być z nami. Pamiętam spotkanie, odbywało się w salce katechetycznej przy kościele studenckim.

Październik 1978 roku…

To były trudne czasy (sytuacja polityczna i gospodarcza), ale zarazem piękne i błogosławione. Pamiętam, jak wiersz Słowackiego o słowiańskim papieżu pojawił się na ścianie kościoła O.O. Karmelitów już tego wieczoru (16 X 1978 r.), kiedy konklawe wybrało Polaka na Stolicę Piotrową. Relację (niestety, nie na żywo) oglądaliśmy na korytarzu akademika. Wśród studentów panowało wielkie zadziwienie i zarazem ogromna radość. Krakowianie, studenci, wylegali na ulice, szli pod kościoły, panowało wielkie wzruszenie.

Kraków 1978 roku to Kraków powiewu Ducha Świętego. O tym się mówiło na spotkaniach studenckich w duszpasterstwach. Wiele powołań kapłańskich, zakonnych, cudowny czas… wolności wewnętrznej. Mimo, że nie było wolności politycznej, a paszportów nie trzymało się tak jak teraz w domu, tylko na milicji. I nie każdy mógł wyjechać za granicę. O tym decydowała władza, milicja, a tak dokładniej – bezpieka. Mój kolega za aktywną działalność w duszpasterstwie akademickim został pozbawiony możliwości wyjazdów zagranicznych. Nie mógł otrzymać paszportu.

Czerwiec 1979 roku….

Jak jechało ZOMO na krakowskie Błonia przez Miasteczko Studenckie, żeby ćwiczyć przygotowania na przyjazd Ojca Świętego w 1979 r., to chyba ZOMO się bało studentów, a nie na odwrót. Zresztą wielu studentów wykwaterowali wcześniej z akademików, gdyż miały one pełnić rolę hoteli (spodziewano się w Krakowie wielu pielgrzymów), ale też może i dlatego, że bano się trochę rozruchów. Ale studenci byli wyciszeni… Było godnie i podniośle. Codziennie wieczorem w oknach domów studenckich AGH m.in. w „Olimpie”– jednym z najwyższych na Miasteczku Studenckim – tak zapalane były światła, aby tworzyły świetlny krzyż.

A jak bił dzwon Zygmunta na przyjazd Ojca Świętego do Krakowa, to łzy same cisnęły się do oczu. Pierwszy raz bił, gdy Jan Paweł II – Nasz Ojciec Święty wylądował na krakowskich Błoniach.

Drugi raz już wkrótce, przed papieską Mszą Świętą na krakowskich Błoniach. To był czerwiec 1979 roku… Jego piękny, głęboki, dostojny dźwięk, który krakowianie słyszeli tylko z okazji najważniejszych świąt kościelnych a kiedyś wcześniej i państwowych, niósł się ponad naszymi głowami, którzy oczekiwaliśmy od kilku godzin na rozpoczęcie uroczystej Mszy Świętej pod przewodnictwem Jana Pawła II. Naszego papieża, kardynała krakowskiego Kościoła. Jeszcze tak niedawno przewodniczył wielu uroczystościom kościelnym, prowadził procesje Bożego Ciała z Wawelu na Krakowski Rynek, gdzie głosząc kazania w sposób odważny i bezkompromisowy upominał się o prawa ludzi do godnej pracy, o prawa rodziny.

Wrócę do przylotu Karola Wojtyły – Polaka papieża Jana Pawła II do Krakowa.

Czekaliśmy w ciszy, ale i w podniosłym napięciu…ląduje pierwszy helikopter… burza oklasków…ojciec Konrad Hejmo mówi, że to jeszcze nie jest helikopter Ojca Świętego… ląduje drugi helikopter… znów salwa oklasków…znów o. Hejmo stwierdza, że to nie Jan Paweł II wylądował. Kiedy murawy Błoń dotyka trzeci helikopter… cisza, zawieszenie… ojciec Hejmo potwierdza… Ojciec Święty Jan Paweł II jest z nami! Łzy radości, oklaski, burza oklasków, coraz pewniej, coraz głośniej, coraz wyżej ku niebu wznosi się radość ludzkich rąk, leci wyrażona siłą i szczerością oklasków. Radość z przyjazdu Ojca Świętego – Najważniejszego, Najgodniejszego Obywatela Polski, ale przede wszystkim Krakowa.

A potem…codziennie kwiaty, kobierzec świeżych kwiatów wzdłuż drogi przejazdu Jana Pawła II. Rano przed wyjazdem z Krakowa i znów po południu po przylocie na Błonia. Droga przejazdu papieża Polaka z Błoń na Franciszkańską, do Pałacu Arcybiskupiego zawsze usłana była świeżymi kwiatami. Mżył drobny deszczyk, ale to nikomu nie przeszkadzało tam być, stać ,chłonąć historię chwili. Piękne przeżycie.

Było i moje osobiste spotkanie z Janem Pawłem II na krakowskich Błoniach, chyba po Jego powrocie z Nowego Targu. Każdy mógł podejść do Ojca Świętego, który błogosławił, pozdrawiał. On po prostu był na wyciągnięcie ręki. Stał na małym placyku, był bez obstawy. Podał rękę, błogosławił. Był jak dobry Ojciec, dla starszych Brat, uśmiechał się do dzieci i czasem żartował, mimo zapewne dużego zmęczenia.

I kolejne z Janem Pawłem II spotkanie już lata po studiach… w Watykanie. Kwiecień 1998 roku. Audiencja prywatna. Dużo młodzieży z Gorlic i my, dorośli. Ojciec Święty wchodzi do Sali Klementyńskiej …pyta młodzież: „Jesteście z Gorlic, jeździcie na nartach na Magurze?” I młodzi nie mogą mówić, łzy się cisną im do oczu…. On tam w Watykanie… pamięta Magurę Małastowską, Wątkowską… Pamięta i to dobrze. To cudowne usłyszeć od Niego o rodzinnych stronach …

I jeszcze jedno. Mam piękne zdjęcie, na którym widać, jak Ojciec Święty błogosławi, również i mnie. To dla mnie wielki dar, żyć w czasach Tego Wielkiego Apostoła XX/XXI wieku.

I tylko jeszcze jedno…w 2002 roku. Brałam udział w pieszej pielgrzymce tarnowskiej na Jasną Górę. Wtedy akurat w Krakowie był Ojciec Święty, poświęcał Bazylikę Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach. Na postoju wieczorem oglądaliśmy transmisję z odjazdu Jana Pawła II, a potem… widzieliśmy, jak Jego samolot, a byliśmy blisko Krakowa, „wszedł” w tarczę zachodzącego słońca. Światło słońca i blask samolotu Jana Pawła II zlały się w jeden punkt. I to było prawie mistyczne odczucie… tak to czuliśmy … Światło Jana Pawła II w świetle Słońca. Tak to odebrałam…

Uczestniczyłam też w spotkaniu Ojca Świętego Jana Pawła II (1979 rok) ze studentami na Skałce i w „nocnych rozmowach” z Ojcem Świętym stojącym w oknie Pałacu Arcybiskupiego. To było po spotkaniu na Skałce. Niektórzy śmiało proponowali, by Stolicę Piotrową przeniósł do Krakowa na Franciszkańską. Bo Kraków kochał Karola Wojtyłę i tęsknił za Nim, gdy Ten został papieżem na Watykanie.

 Anna Wiejaczka z Sędziszowej

Skomentuj

Pin It on Pinterest