redakcja@terazgorlice.pl

Niż demograficzny w powiecie gorlickim. Prawdy i mity

Niż demograficzny to bez wątpienia jeden z najważniejszych problemów społecznych nie tylko powiatu gorlickiego. Nie umniejszając jego rangi i nie bagatelizując problemu, trzeba się jednak zastanowić, czy spadek liczby dzieci i młodzieży może usprawiedliwić proponowaną w ostatnich dniach restrukturyzację gorlickiego szkolnictwa gimnazjalnego, która dla wielu oznacza po prostu likwidację niektórych szkół.

dzieckoKto w „Gazecie Gorlickiej” przeczytał wypowiedź starosty Karola Górskiego (wielokrotnie cytowaną), musiał przyznać rację reformatorom gorlickiego systemu edukacyjnego. Znalazły się tam bowiem słowa: „Obliguje nas do tego demografia – co roku w szkołach ubywa nam około 250 uczniów, a tym samym zmniejsza się subwencja oświatowa. Musimy podjąć działania, aby zrównoważyć wydatki z subwencji. Nie możemy czekać, aż zabraknie pieniędzy na wypłaty dla nauczycieli”. Ta deklaracja brzmi rozsądnie, ale niepokój wzbudza podana liczba. Wydaje się, że dotyczy ona czasu przeszłego, czyli ostatnich kilku lat, ale na pewno nie odzwierciedla ubywania uczniów w szkołach ponadgimnazjalnych w przyszłości.

Według danych, jakimi posługuje się Starostwo Powiatowe w Gorlicach (statystyka liczby urodzeń), w systemie szkolnictwa ponadgimnazjalnego na terenie powiatu teoretycznie mogłoby się znajdować 5577 uczniów urodzonych w latach 1995-1998. Oczywiście, tylko teoretycznie, bo spośród urodzonych w 1995 naukę w szkołach prowadzonych przez powiat gorlicki pobierają tylko uczniowie techników, którzy mogą stanowić ok. 30-40% tego rocznika. Pozostali ukończyli już licea i szkoły zawodowe lub też wcześniej wybrali szkoły poza naszym powiatem lub szkoły, którymi nie zarządza powiat. Tak naprawdę zatem, obecnie w szkołach prowadzonych przez powiat znajduje się 4142 uczniów (dane z września 2014). Pozwólcie jednak, że będę się posługiwał tą pierwszą liczbą, co będzie bardziej czytelne.

Liczba uczniów w szkołach ponadgimnazjalnych będzie się sukcesywnie zmniejszała przez najbliższych 7 lat (w latach 2015-2021), aby w krytycznym roku 2021 osiągnąć liczbę 4654 uczniów. Oczywiście, nadal pamiętamy o korekcie wspomnianej akapit wyżej. Gdyby założyć obecne proporcje, to w roku szkolnym 2021/2022 liczba uczniów w szkołach prowadzonych prze powiat wyniosłaby ok. 3450, a więc mniej niż obecnie o ok. 700 uczniów. Ten spadek będzie różny w rożnych latach (od 85 do 191), ale nietrudno obliczyć, że średnio co roku z systemu, jeśli przyjmiemy liczbę 4654, wypadać będzie ok 130 uczniów, a tak naprawdę liczba ta będzie o wiele mniejsza. 130 uczniów rocznie tylko przy założeniu, że wszyscy idą do techników prowadzonych przez Starostwo Powiatowe w Gorlicach i nikt nie podejmuje nauki w liceach, zawodówkach i poza powiatem gorlickim. Możemy śmiało założyć, że przez najbliższe 7 lat co roku w szkołach będzie ubywać ok. 100 uczniów.

To bardzo poważne wyzwanie dla rządzących nami, ale na pewno nie jest to Armagedon. Armagedon już był w poprzedniej dekadzie. Nie darmo na stronie powiatu gorlickiego, omawiając niż demograficzny, porównuje się obecną liczbę uczniów we wszystkich szkołach do danych z roku szkolnego… 1999/2000. To naprawdę robi wrażenie. Tyle tylko, że w najbliższej dekadzie staniemy przed problemem jednak o wiele mniej dotkliwym. Da się nim bez wątpienia sprawnie zarządzać, nie rozregulowując istniejącego w powiecie gorlickim od lat systemu szkolnictwa, który przetrwał gorsze czasy. Na pewno może to skutkować, choć niekoniecznie, mniejszą liczbą kilometrów wyremontowanych dróg i mostów, ale przecież ktoś w przyszłości tymi drogami i mostami musi jeździć. Rozchwiany system będzie powodował większy odpływ uczniów do szkół ponadgimnazjalnych poza teren powiatu gorlickiego, a im wcześniej opuszczą oni nasz region, tym mniejsze szanse, że do niego powrócą.

A co dalej? W latach 2022-2027 sytuacja się odwraca. Przez kolejnych 6 lat liczba uczniów w szkołach ponadgimnazjalnych będzie sukcesywnie wzrastać, aby w roku 2027 teoretycznie osiągnąć liczbę 5167, a więc o 513 uczniów więcej niż w feralnym roku 2021. Oczywiście, realne liczby będą nieco mniejsze. I właściwie na tym można zakończyć prognozowanie. Mamy jeszcze statystyki urodzeń z lat 2012-2014, kiedy znów rodziło się mniej dzieci niż w roku 2011. Jednak, jak słyszymy  w mediach, nasza Ojczyzna kwitnie. Jesteśmy w Europie zieloną wyspą i gospodarczą potęgą. Społeczeństwo w czasach dobrobytu i stabilizacji życiowej zawsze reaguje chęcią posiadania większej liczby potomstwa. Otwiera się więc szansa na kolejne odwrócenie niebezpiecznych trendów demograficznych. Czego i Wam, i sobie serdecznie życzę.

Podobne wpisy

  1. BIECZANIN Odpowiedz

    „A co dalej? W latach 2022-2027 sytuacja się odwraca. Przez kolejnych 6 lat liczba uczniów w szkołach ponadgimnazjalnych będzie sukcesywnie wzrastać, aby w roku 2027 teoretycznie osiągnąć liczbę 5167, a więc o 513 uczniów więcej niż w feralnym roku 2021”.Wystarczy mi to jedno zdanie i podejrzewam że autor tego opracowania myśli że dzieci przynoszą bociany lub można je znaleźć w zagonach kapusty.Proszę wziąć pod uwagę że emigracja młodego pokolenia z naszego Powiatu osiąga tragiczne rozmiary -ba z roku na rok rośnie. Nie trudno przewidzieć że liczba dzieci będzie spadać i nie ma szans aby tę sytuację odwrócić .Tym bardziej ze władze starostwa nie robią nic w kierunku aby Powiat Gorlicki był przyjaznym dla młodych.Szczególnie ostatnie 8 lat dało obraz działania Starostwa w kierunku utrudnienia młodym startu /m.in.podnoszenie róznych danin nawet o 100procent/.

    • Piotr Popielarz Odpowiedz

      Te dzieci, drogi Bieczaninie, już się urodziły (nie trzeba ich szukać w kapuście) i większość chodzi nawet do szkół podstawowych. Oczywiście, mogą wyjechać w najbliższych latach z rodzicami za granicę. Ale nie będzie to duży odsetek. Zazwyczaj za granicę wyjeżdżają ludzie młodzi i tam zakładają rodziny, tam rodzą się dzieci. Chyba nie do końca mnie zrozumiałeś 🙂

  2. BIECZANIN Odpowiedz

    I to jest dobra odpowiedź .Wyjadą z rodzicami za granicę . Tak to się niestety dzieje.Dziecko chwilowo przytrzymuje rodziców w miejscu zamieszkania a jak tylko umie chodzić lub jest w wieku dorastania i jest większa szansa asymilacji za granicą .Młodzi pakują manatki i wyjeżdżają . Nie wspomnę że te dzieci też wyjadą nawet po osiągnięciu wieku dojrzałego .My starzy nie będziemy dbali o przyrost – bo i czasami już za późno.
    Z powyższego tylko jeden jest plus ,że coraz więcej domów i mieszkań jest do sprzedania i to za grosze.Co będzie za 10 lat to aż strach pomyśleć jak wziąc pod uwagę strukturę wiekową a szczególnie na wsi.

  3. obserwatorka Odpowiedz

    Panie Redaktorze nie wiem na jakiej podstawie snuje Pan swoje wnioski 🙂 dla mnie to sufitologia stosowana 🙂 Gołym okiem widac , że nasz powiat sie kurczy, ludzie wyjeżdzaja w poszukiwaniu pracy i niesety biorą ze sobą całe rodziny. Nie możemy opierac się na statystykach urodzin bo część z tych ludzi juz niestety wyjechała. Zapraszam na spacer głównym deptakiem miasta, zobaczy Pan, że miasto umiera, sklepy się zamykają, coraz mniej ludzi na ulicach. Pewnych zjawisk nie zatrzymamy bez stworzenia nowych miejsc pracy. Niestety dotyka to też nasze szkoły ponadgimnazjalne, coraz mniej uczniów w szkołach skutkuje tym ,że powiat musi podjąć działania zmniejszające koszty utrzymania placówek. Dotyka to nauczycieli, niestety część z nich w najbliższych latach straci pracę. Bezrobocie dotyczy wszytskich- nauczycieli także.
    A tak na marginesie- nie zastanawia sie Pan dlaczego niektórzy uczniowie decydują się na naukę poza terenem powiatu ???? A może nauczyciele przespali swoją szansę na poprawę jakości kształcenia??? Może warto się zastanowić co mogę zrobic jako nauczyciel, żeby zatrzymać zdolnych uczniów w naszych szkołach???? A może powinniśmy zadbac o to aby do naszych szkoł przyjeżdzali z sąsiednich powiatów ????

    • Piotr Popielarz Odpowiedz

      Na podstawie danych, które nie są brane z sufitu, tylko z dokumentów. Nikt nie zaprzecza temu, że powiat się kurczy, a deptakiem chodzę niemal codziennie. Oczywiście, że jest różnica pomiędzy liczba dzieci, które się urodziły w danym roku, a liczbą tych, które wchodzą do systemu szkolnictwa ponadgimnazjalnego. Wielokrotnie to podkreślam. Wynika ona z różnych powodów, jej przyczyną są także wyjazdy w poszukiwaniu pracy. Sam w roku 1996 z całą rodziną wyjechałem do pracy i spędziliśmy poza powiatem gorlickim 12 lat. Dzieci również umierają, chorują, rodzą się upośledzone, itd. To wszystko prawda. To są jednak zjawiska policzalne i mniej więcej stałe od wielu lat.

      Coraz mniej uczniów w szkołach skutkuje tym, że otwiera się coraz mniej klas i proces ten trwa już od kilkunastu lat. Nauczyciele w tym czasie tracą pracę, wyjeżdżają za granicę, pracują na niepełnych etatach, odchodzą na wcześniejszą emeryturę. Bezrobocie dotyka wszystkich, nauczycieli też. Od wielu lat. Co jak co, ale właśnie mnie nie musisz tego tłumaczyć… Powiat ma wiele narzędzi do przeciwdziałania takim sytuacjom. Może warto byłoby wykorzystać na szkoły całą otrzymywaną subwencję oświatową? Oszczędności można szukać na wiele sposobów.

  4. obserwatorka Odpowiedz

    Panie Redaktorze statystyka jest taką nauką, żę koń i człowiek mają statystycznie po trzy nogi 🙂 to tak humorystycznie. Według statystyk Gorlice to 28 tys miasto ( na podstawie zameldowania ), niestety nijak się to ma do prawdy 🙂 realnie mieszka o wiele mniej ludzi 🙂 – to tak o tym jak mają się statystyki do rzeczywistości.
    Oczywiście zgadzam się z Panem ze Zarzad Powiatu wiedział o nadciagającej katastrofie od wielu lat i zamiatał problem pod dywan.Zarządy szkół średnich również wiedziały o ” statystykach” i ich terndach. Niestety nikomu nie przyszło do głowy żeby wypracować strategie dopasowania kształcenia pod względem jakościowym i ilościowym do trendów na rynku pracy ( również istnieja statystyki na ten temat 😉 Tym sposobem dopusciliśmy do odpływ uczniów do szkół w Nowym Sączu, Krakowie itp.
    Kiedyś pewien prezydent USA powiedział ” Nie pytaj co kraj zrobił dla Ciebie, ale co Ty zrobiłes dla kraju” …………………. 🙂 można mieć więc pretensje do Zarządu Powiatu………..albo samemu zacząć działać 🙂

  5. paparapa Odpowiedz

    Pan jest niepoprawnym optymistą.

  6. Mordechaj Odpowiedz

    Jak dalej tak będzie rozwijać się sytuacja na Wschodzie , to myślę że uciekinierzy z Ukrainy znacznie poprawią nam statystykę.Trzeba być na to przygotowanym.

  7. Sympatyk Odpowiedz

    Panie redaktorze, z takimi rozważaniami to trochę tak, jakby snuć zaawansowane symulacje co by się nie zrobiło i kupiło mając średnią krajową (zbadaną naukowo, statystycznie, udokumentowaną, oficjalną – a jakże), a dostając minimalną i to przy perspektywie zwolnienia. Jednak trzymanie się realiów lokalnych pozwoli nam na lepsze przygotowanie się do wyzwań przyszłości, że tak ładnie powiem.

    • Piotr Popielarz Odpowiedz

      Oczywiście. Realiów lokalnych trzymają się ci, którzy deklarują, że za dwa lata „w szkołach ponadgimnazjalnych będzie o 700 uczniów mniej niż obecnie” albo że „subwencja, która idzie za liczbą uczniów, nie wystarczy na pensje dla nauczycieli”. Odsyłam zatem do ostatniego numeru „Gazety Gorlickiej”, bo stamtąd pochodzą te cytaty. Serdecznie pozdrawiam 🙂

      • Sympatyk Odpowiedz

        Jak już Pan zacytował, to chyba nie ma sensu czytać jeszcze raz to samo w „GG” 🙂
        Natomiast co do przewidywań, to tutaj stosowałbym się do prawideł Murphy’ego: jak coś może pójść źle, to na pewno pójdzie. Z prognoz optymistycznych i pesymistycznych, wybrałbym raczej te drugie. W swym pesymizmie bazuję na wieloletniej obserwacji Gorlic i jednej zasadniczej i niezmiennej prawidłowości: że jeszcze się nie zdarzyło na przestrzeni ostatnich 20 lat aby poprawić jakikolwiek wskaźnik obrazujący upadek Gorlic. Jak mieliśmy bezrobocie, tak je mamy, jak ludzie uciekali, tak uciekają, jak zakłady upadały, tak upadają. I jak dramatycznie spadła liczba uczniów, tak i spadać będzie. Dwa, trzy lata może być to upadek łagodniejszy, ale nic więcej. A nam chodzi o zapewniony byt przez dekady, prawda?

        • Piotr Popielarz Odpowiedz

          Tam jest dużo więcej ciekawych spostrzeżeń. Zacytowałem drobne fragmenty 🙂
          Nie przeczę, że to upadek. Trwał będzie nawet dłużej niż dwa, trzy lata (i kto jest większym pesymistą?), ale z drugiej strony żaden upadek nie może trwać wiecznie. A może znajdą się mądrzy ludzie w Gorlicach lub Warszawie, którzy dojdą do wniosku, że nie 34 osoby w klasie to standard, ale na przykład 25? Przecież to jest chyba możliwe? Czy nie?

          • Sympatyk

            Przy obecnej rządowej polityce edukacyjnej – absolutnie niemożliwe. Zasady funkcjonowania oświaty narzuca Warszawa, i tak naprawdę właśnie tam powinny być kierowane te wszystkie protesty nauczycieli i uczniów. (Inna sprawa, że na pewno zostaną wnikliwie, a zwłaszcza pozytywnie, rozpatrzone…). Ale przecież nie po to rząd od lat ciął każdy grosz w oświacie, żeby teraz w całym kraju wprowadzać klasy 15-sto czy 20-sto osobowe, byłoby to zaprzeczenie dotychczasowej linii. Ten wielki problem ze szkołami średnimi u nas, to nie kryzys – to skutek, jak mawiał klasyk.

  8. Jurand Odpowiedz

    Gorlice się wyludniają i to jest proces ciągły i nieodwracalny. Wystarczy jeden fakt – ile w Gorlicach w ostatnich latach wybudowano mieszkań. Zero. jak więc młodzi ludzie mają zakładać rodziny, mieć dzieci które to będą zapełniać przedszkola i szkoły ( w Gorlicach nawet żłobka nie ma). Gorlickie władze zarówno miejskie jaki powiatowe nic nie robią aby zatrzymać ludzi w Gorlicach. Dlaczego wyjeżdżają ponieważ gdzie indziej jest praca ,jak jest praca to można wynająć a później może nawet kupić mieszkanie, założyć rodzinę i mieć dzieci. W Gorlicach tego nie można zrobić, nawet jak jakimś cudem ktoś dostanie pracę to brak mieszkań i tak trzeba z Gorlic „uciekać”

Skomentuj paparapa Anuluj pisanie odpowiedzi

Pin It on Pinterest