Niedzielna zbiórka dla chorego Karolka
W niedzielę wszystkie serca będą biły dla Karolka. Przed trzema gorlickimi świątyniami – bazyliką, kościołem pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli oraz parafią w Gliniku od 7 do 14 będziemy czekali na Was z domowym ciastem. Za datek na leczenie chłopca każdy otrzyma paczkę z pysznymi słodkościami.
Czekamy na Was przed bazyliką, kościołem pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli oraz w Gliniku, w parafii pod wezwaniem Matki Bożej Nieustającej Pomocy.
Karolek bardzo, ale to bardzo chce być zdrowy. I chce żyć, bo mimo że ma dopiero dwadzieścia miesięcy, wiele razy był w naprawdę poważnym stanie. Urodził się z zespołem Fallota. To złożona wada serca. Tylko w pierwszych godzinach życia był dwukrotnie operowany. Ma za sobą wielomiesięczne pobyty w szpitalu, często na oddziale intensywnej terapii.
– Idea pomocy chłopcu narodziła się, gdy spotkaliśmy się z ciocią chłopca. Z zupełnie innego powodu, ale ta przypadkowa rozmowa sprawiła, że postanowiliśmy pomóc – mówi Agnieszka Pyzik, szefowa fundacji „Wyjdź z domu”, która organizuje zbiórkę na leczenie Karolka.
Wespół z fundacją i innymi zaprzyjaźnionymi osobami zwołaliśmy zebranie i wywołaliśmy burzę mózgów – wszystko po to, by wymyślić, co zrobić, gdzie uderzyć, jaką akcję zorganizować. Zadanie ważne, bowiem nadzieją na zdrowie dla chłopca jest leczenie za granicą, dokładnie w Niemczech, w Münster. Rodzice upatrują jej w rękach prof. Edwarda Malca, kardiochirurga dziecięcego. I tu wchodzi proza życia – koszty. W przyszłym tygodniu chłopiec ma mieć robione badanie echa serca. Na jego podstawie wyznaczony zostanie termin kolejnego, już bardziej skomplikowanego, a mianowicie tzw. cewnikowania serduszka. Zagraniczne leczenie to ogromny wydatek. Rodzice sami sobie z nim nie poradzą, tym bardziej że na rodzinę zarabia tylko tata.
Z owej burzy mózgów wyszedł pomysł Festiwalu Ciasta – Ciasto dla Karolka. Bez słowa sprzeciwu, zawahania dołączyły do nas koła gospodyń wiejskich. Padło tylko jedno pytanie: ile potrzeba tych placków? Odpowiedź, że sporo, nikogo nie zraziła, nikt nie zapytał, co za to będzie miał, nie wystawił rachunku. W akcję zaangażowanych jest blisko dwieście osób. Nikogo nie trzeba było ani prosić, ani przekonywać.
Za zrozumienie dziękujemy obsłudze jednej z hurtowni papierniczych, którą nagabywaliśmy o sprowadzenie potrzebnych opakowań. Zrobili naprawdę dużo, by dotarły na czas. To dzięki wam możemy działać dalej – cały dochód z akcji zostanie przeznaczony na jego leczenie. Wierzymy, że skuteczne.
W akcji pomaga nam cała rzesza ludzi dobrego serca. Dzwonią zapowiadając udział, dopytują, jak mogą się włączyć. Dopingują: dacie radę, bo robicie coś ważnego.
Odwiedziła nas też gorliczanka, pani Wiesława. Pełna ciepła czterdziestolatka urodziła się z taką samą wadą jak Karolek.
– Też byłam operowana i jestem dowodem, że warto walczyć, tak jak moi rodzice – mówiła. – Wiem, co to znaczy mieć kłopot z każdym oddechem, wiem, jak czują się rodzice, walcząc o swoje dziecko. I jak bardzo się o nie boją – mówiła.
Bądźcie w niedzielę z nami. Karol liczy na Was!
Źródło: Gazeta Gorlicka