redakcja@terazgorlice.pl

Poseł Elżbieta Borowska: Uroda może pomóc stać się zauważalnym…

Napisał:
odsłon: 1 255

Wywiad z panią Elżbietą Borowską – Poseł na Sejm RP (Kukiz’15) i absolwentką gorlickiego Kromera – przeprowadzili Jakub Zajdel i Szymon Treliński. Rozmowa ukazała się drukiem w grudniowym numerze „Rentgena Kromera” – Dwumiesięcznika Informacyjno-Opiniotwórczego I LO w Gorlicach.

Poseł Elżbieta Borowska

Poseł Elżbieta Borowska

Jakub Zajdel: Musi pani wybaczyć, ale na początek naszej rozmowy czuję się w obowiązku zadać to pytanie. O co chodziło tak naprawdę z tą płaskorzeźbą, ponieważ część osób nie wie, czy to był atak na Panią czy może śmieszne nieporozumienie…
Elżbieta Borowska: Nie, to nie był żaden atak. Po prostu pierwszy dzień w Sejmie dla nowych posłów jest zawsze okazją dla dziennikarzy, żeby złapać tych nowicjuszy na pewnych brakach. Natomiast tutaj dziennikarz chciał, żebym mu pokazała Sejm i przyjął taką konwencję, a nie inną, mającą właśnie w luźnym tonie lekko mnie ośmieszyć. Z tym, że sam się zwyczajnie podłożył.

JZ: Jak się Pani znalazła w komitecie Kukiz’15 oraz na listach tego ugrupowania? Czy przyjaźni się Pani z Pawłem Kukizem?
EB: Nie znałam się wcześniej z Pawłem Kukizem. Natomiast nie zgłosiłam się do komitetu, ale do pomocy przy organizacji referendum na terenie powiatu gorlickiego. Później namówiono mnie, żebym się zgłosiła do Kukiz’15. Przeszłam rozmowę w Krakowie i w tym momencie zaprzyjaźniłam się z Pawłem.

Szymon Treliński: Dlaczego zdecydowała się Pani kandydować do Sejmu?
EB: Ponieważ uważam, że jeśli świadomy obywatel widzi jakieś nieprawi- dłowości w funkcjonowaniu państwa, to powinien przejść do działania i zmieniać rzeczywistość, która mu nie odpowiada.

JZ: Jest Pani nazywaną najpiękniejszą poseł VIII kadencji. Czy uroda pomaga, czy bardziej przeszkadza w świecie polityki?
EB: To zależy, jak widzi się siebie jako polityka w przyszłości, bo uroda może pomóc. To na pewno jest ułatwienie, bo prościej jest stać się zauważalnym. Jeśli komuś zależy na byciu „celebrytą politycznym”, to jest to plus, ale jeśli się dąży do merytorycznej rozmowy, to ja osobiście mogę być odbierana z przymrużeniem oka ze względu na młody wiek i aparycję, dlatego staram się, by dziennikarze nie przyczepili do mnie swego rodzaju łatki.

JZ: Jakie są Pani pierwsze spostrzeżenia po tych kilku tygodniach bycia posłanką? Czy polityka jest naprawdę aż tak zepsuta, jak mogłoby się wydawać?
EB: Zależy jak rozumiemy słowo „polityka”, bo to nie tylko posłowie i senatorowie w Warszawie, ale także lokalni działacze samorządowi. Polityka jest nie tyle zepsuta, ale bardziej skrępowana w tym momencie, skrępowana wadliwością systemu i kulturą polityczną, jaka się w Polsce wytworzyła. Sam poziom dyskusji w naszym kraju jest jednak bardzo niski.

ST: Co czuje Pani, zasiadając w ławie sejmowej? Towarzyszą temu jakieś emocje? Ma Pani poczucie obowiązku? Mogłoby się wydawać, że wielu z posłów nie traktuje swojej funkcji zbyt poważnie.
EB: Może się tak wydawać, że ci, którzy siadają w tych ławach, nawet przy ważnych tematach szukają okazji do obrzucenia kogoś błotem. Bardzo rzadko toczą się merytoryczne dyskusje. Co ja odczuwam, zasiadając w ławie poselskiej? Poczucie obowiązku czuję w innych sytuacjach, na przykład wtedy, kiedy zgłaszają się do nas obywatele z prośbą o zapytanie poselskie lub o zmienienie pewnych patologii w polskim systemie. Natomiast zasiadający w tej ławie człowiek ma czasami poczucie, że traci czas, obserwując, jak się toczy dyskusja w Sejmie i może odczuwać wstyd.

JZ: Jest Pani absolwentką Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, czy nasze liceum (tzn. I LO im. M. Kromera), do którego Pani uczęszczała, dobrze przygotowało Panią do studiów i dorosłego, samodzielnego życia?
EB: Myślę, że dobrze. Odczuwam ten pobyt na studiach jako o wiele lżejszy niż przejście naszego liceum. Ale jest to jednak bardzo pozytywne, że Kromer trzyma poziom. Sam proces edukacji to nie jest tylko przyswajanie wiedzy, ale także doświadczeń i mam odczucie, że nasze liceum to zapewniło.

ST: W jednym z wywiadów powiedziała Pani, że polityką interesuje się od dziecka. A ja chciałbym zapytać, czy liceum ukształtowało, w jakiś sposób Pani spojrzenie na politykę? Doświadczenia ze szkoły przełożyły się, w pewnym stopniu, na Pani poglądy?
EB: Nie. Absolutnie liceum nie ukształtowało mnie politycznie i nawet studia tego nie zrobiły. Ukształtowało mnie bardziej doświadczenie zawodowe, kontakt z różnymi ludźmi oraz zdolność obserwacji świata i także moja aktywność społeczna.

JZ: Jak wspomina Pani czasy liceum? Czy wraca Pani z sentymentem do tamtego okresu?
EB: Tak. Bardzo sentymentalnie wspominam swoją klasę maturalną, gdzie lekko odpuściłam sobie naukę (śmiech) i przyjęłam luźniejszy stosunek do tego wszystkiego.

JZ: Jest Pani politologiem, wnioskuję więc, że miłość do przedmiotów humanistycznych ma Pani we krwi.
EB: Tak. Zawsze lubiłam przedmioty humanistyczne. Brałam udziały w konkursach historycznych i polonistycznych. Nauka tego typu rzeczy zawsze sprawiała mi radość.

ST: Czy zapadło coś Pani w pamięć związanego z liceum? Jakaś śmieszna sytuacja?
EB: Pamiętam, że na parterze były stare, pofalowane parkiety, które się uginały, kiedy chodziliśmy po nich.

ST: Wróciłaby się Pani do czasów licealnych?
EB: W tym momencie myślę, że nie. Wróciłabym się do czasów gimnazjalnych, kiedy byłam jeszcze młodsza i był to okres takiego dzieciństwa.

JZ: Studiowała Pani w Londynie. Dlaczego wróciła Pani do Polski?
EB: Dostałam się tam na studia prawnicze oraz otrzymałam stypendium na opłacenie czesnego, ale stwierdziłam, że zbyt tęsknię za rodziną i Polską. Te lata rozłąki byłyby dla mnie zbyt ciężkie, więc postanowiłam jednak przenieść się na studia do Warszawy.

ST: Jakie rady mogłaby Pani dać uczniom naszej szkoły? Warto podążać za marzeniami?
EB: Myślę, że warto i nie wolno zrażać się niepowodzeniami. Trzeba mieć otwarte oczy na szanse, jakie się pojawiają. Nie można się skupiać tylko na nauce, powinno się mieć hobby i poszerzać swoje horyzonty.

JZ: Jakie są Pani plany na przyszłość?
EB: Te moje plany dzielę na trzy obszary. Pierwszą sferą jest oczywiście polityka. Zajmuję się polityką kulturalną i chciałabym doprowadzić do reformy służby konserwatorskiej w Polsce. Druga płaszczyzna to moja praca naukowa, z której nie chcę rezygnować, ponieważ w tym momencie się doktoryzuję. Plany na dalszą przyszłość? Jest parę krajów, które chciałabym odwiedzić i, ze sfery już takiej prywatnej, to oczywiście chciałabym założyć rodzinę, ale zobaczymy, jak się to wszystko potoczy.

Dziękujemy za udzielenie wywiadu ”RK” i życzymy sukcesów w życiu politycznym i naukowym.

O autorze

Podobne wpisy

  1. gorliczanin Odpowiedz

    Ja myślę że tu ani uroda ani miejsce zamieszkania w Kobylance nic nam nie pomogą, jak to mówią po czynach będziemy sadzić. Ja też wiem co to jest płaskorzeźba i wiele innych faktów a czy to znaczy ze ta pani charakteryzuje się ponadprzeciętnym ilorazem inteligencji??
    Pozdrawiam i życzę żeby coś w końcu nasze tereny skorzystały na tym że mamy tylu przedstawicieli w sejmie.

  2. ircia Odpowiedz

    dla niej płaskorzeźba to nie obraz,utwór literacki to nie obraz,film to nie obraz dla niej obraz to….jelonek na rykowisku w złotej ramce powieszony w domku w Kobylance 😉

Skomentuj gorliczanin Anuluj pisanie odpowiedzi

Pin It on Pinterest