redakcja@terazgorlice.pl

Łemkowie zakolędowali na krakowskim rynku

3 stycznia tego roku krakowski rynek został zdominowany przez mniejszych i większych łemkowskich kolędników. Osiem grup z różnych szkół powiatu gorlickiego wystąpiło na Rynku Głównym w Krakowie w ramach Przeglądu grup kolędniczych, organizowanego co roku przez Stowarzyszenie Ruska Bursa w Gorlicach. Tegoroczne – na zaproszenie Małopolskiej Turystycznej Organizacji firmy Artim – odbywało się w sławnym polskim królewskim mieście.

tn_101

Przeważnie mali kolędnicy – uczniowie języka łemkowskiego razem ze swoimi nauczycielami – są zbierani z wiosek i przywożeni do Ruskiej Bursy. Dojazd trwa około godziny, czasem więcej, w zależności od trasy. O ile kiedyś trzeba było go o wiele więcej, żeby pozabierać dzieci ze szkół w Gładyszowie, Uściu Gorlickim, Hańczowej, Wysowej, a po drodze jeszcze zajechać do Bartnego, tak od paru lat nie trzeba już całego przedpołudnia, żeby dotrzeć do Bursy. To nie dlatego, że autobusy są lepsze i szybciej jeżdżą, a dlatego, że dzieci jest tak dużo, że trzeba zamawiać nie jeden, a dwa – a czasem osobny dla samego Gładyszowa, skąd reprezentacja jest zawsze bardzo liczna, a drugi dla innych wiosek. I choć przejazd jest krótszy, to i tak na tyle długi, że w odczuciach dzieci śmiało można nazwać go wycieczką z obowiązkowym śpiewem po drodze i suchym prowiantem.

Tego roku już nie było wątpliwości, że wyjazd na bursiane kolędowanie będzie „fest” wycieczką – przecież z Gorlic do Krakowa jedzie się minimum dwie godziny, a gdzie jeszcze droga np. z Wysowej albo Banicy do Gorlic? A dla tych przedszkolaków z ichniego Bartnego nie jest tak blisko do Gorlic. Bo i przedszkolaki przygotowały się do kolędowania. Tego roku już nie dwa, a trzy (!) autobusy trzeba było wynająć. Tylko w jednym zostało kilka wolnych miejsc. A trzeba tu jeszcze raz zaznaczyć, że kolędnikami są dzieci i młodzież, którzy biorą udział w dodatkowych zajęciach – lekcjach języka łemkowskiego. To oznacza, że ciągle w społeczeństwie jest coraz większa potrzeba posiadania wiedzy i umiejętności posługiwania się swoim językiem w jego literackiej formie.

Najpierw kolędnicy, a było ich razem z opiekunami około 150 osób, ubrani w tradycyjne stroje (jeden z kolędników jaki był ubrany w autentyczne chołosznie*,czuhę*, lnianą koszulę i kapelusz, co chwilę był zaczepiany i chyba bardzo mu się to podobało ;)), przemaszerowali od Barbakanu, prze ulicę Floriańską na Rynek Główny w Krakowie. Jakie było zdziwienie tych dziesiątek osób, które mijały kolorową, rozśpiewaną drużynę kolędników – przecież to już po świętach! Ale kiedy wsłuchali się dokładniej, to słyszeli, że ten śpiew nie jest po polsku, ale jakoś inaczej. Fotografowali, nagrywali, kręcili filmiki, robili sobie nawet popularne selfie na tle kolędniczej grupy, albo po prostu przystawali i jakoś tak analogowo się przyglądali, ale za to z jakim zainteresowaniem!

Po dotarciu na Rynek Główny i przywitaniu przez organizatorów i Pawła Małeckiego przewodniczącego Stowarzyszenia Ruska Bursa na estradzie Bożonarodzeniowego Jarmarku zaczął się już docelowy Przegląd grup kolędniczych, który prowadziła Monika Tylawska. Najpierw zaprezentowała się najmłodsza grupa – przedszkolaki i uczniowie szkoły podstawowej w Bodakach (również mieszkający w Bartnym), których przygotowały: nauczycielka języka łemkowskiego Irena Hutyriak i jejmość* Maria Cidyło. Następnie wystąpili uczniowie ze szkoły podstawowej w Gładyszowie klasy 1-3, które przygotowała nauczycielka Barbara Duć, która oprócz tej grupy pod swoją opieką miała jeszcze trzy grupy: klasy 4-5, osobą grupę klasy 6 oraz gimnazjalistów z Uścia Gorlickiego. Wystąpiła tez liczna grupa ze szkół w Hańczowej i Banicy, które przygotowała Anna Rydzanicz. Jednym z ostatnich występów był występ licealistów z I Liceum Ogólnokształcącego im. Marcina Kromera w Gorlicach. Młodzież swój występ przygotowała samodzielnie pod kierownictwem maturzystki Marii Dubec.

Występy kolędniczych grup nie ograniczały się tylko do śpiewu, były to wyreżyserowane całe przedstawienia z życzeniami i religijną ludową nauką, którą z przejęciem prezentowały dzieci. Można było dostrzec, że w niektórych drzemie talent aktorski, gdy z oddaniem wchodzili w role Żyda, starej baby czy diabła… Krakowskie kolędowanie zakończył występ bursianej Teroczki po kierownictwem Andrzeja Trochanowskiego.

Trzeba było mocnej determinacji, żeby na wietrze, mrozie i śnieżycy, które utrzymywały się cały czas, wystać całe kolędowanie na dworze. Wierzcie mi lub nie, ale i takie osoby się znalazły. Wiele zatrzymywało się choć na chwilkę, zaraz uciekając do ciepłego, żeby choć przez kilka minut posłuchać rusińskich kolęd od rusińskich dzieci.

* chołosznie – spodnie zimowe z wełnianego sukna
* czuha – męskie zimowe odświętne okrycie, coś w rodzaj płaszcza, z zaszytymi rękawami, które pełniły rolę kieszeni, czuhę narzucało się na ramiona i ewentualnie spinało ozdobną spinką pod szyją, albo związywało trokami. Duży kołnierz zarzucany na głowę pełnił rolę kaptura chroniącego przed opadami, a frędzle rolę osłony oczu (także przed oślepieniem przez promienie słońca odbite od śniegu).
* jejmość – żona greckokatolickiego lub prawosławnego księdza

Autor tekstu: Natalia Małecka-Nowak
Tłumaczenie z języka łemkowskiego: Monika Tylawska

O autorze

Podobne wpisy

Skomentuj

Pin It on Pinterest