redakcja@terazgorlice.pl

Tam, gdzie nikt już nie chodzi. Tam, gdzie nikt już nie bywa…

Kraty, rozpaczliwe wycie i głuche wołania o pomoc. Nikt nie słyszy, większość nie chciałaby słyszeć. Jeszcze większa część społeczeństwa nie chciałaby tego oglądać, do pomocy kwapią się tylko nieliczni.

Psie nieszczęścia, każde z własnym numerkiem i własną tragedią, niekochane, niechciane, porzucone. Nietrafiony prezent świąteczny, znudzona i stara zabawka… już zapomniany przyjaciel? Nie, nie, to tylko pies. To tylko zwierzak, który i tak niczego nie rozumie. Może właśnie tak byłoby lepiej?

Jestem pewna, że każdy z Was słyszał niejednokrotnie o zwierzętach w schronisku. Każdy słyszał o ludzkiej głupocie, przez którą wciąż zwiększa się liczba bezdomnych zwierząt. Niektórzy być może nawet byli świadkami takiego zachowania. Ale ilu z Was zrobiło chociaż krok, aby to zmienić? Kto chociaż miał zamiar pomóc? Może ktoś rozważył opcję odwiedzin w schronisku albo adopcji bezdomnego psa? Tutaj liczy się każda pomoc, każdy kilogram karmy, każda poświęcona chwila. W końcu za kratkami, nieraz przez długie lata, siedzą właśnie te skrzywdzone zwierzęta, a nie ich oprawcy. Jesteśmy ludźmi, musimy zwracać się z pomocą do tych, którzy nie mają możliwości o nią poprosić.

Ktoś w ogóle słyszał o jakimś schronisku?

Zapewne nie. Ta odpowiedź wcale mnie nie dziwi, sama do jakiegoś czasu o niczym nie wiedziałam. Na stronę internetową starosądeckiego schroniska trafiłam przypadkiem, niedługo później znalazłam zakładkę dotyczącą wolontariatu i tak zaczęła się moja przygoda ze schroniskową rzeczywistością. Kiedy mówię ludziom o tym miejscu, większość nie ma w ogóle pojęcia o jego istnieniu. Nawet mieszkańcy Starego Sącza zazwyczaj tylko przyglądają się ze zdziwieniem, a potem w geście niewiedzy kręcą głowami. Przecież ich to nie dotyczy. Bezpańskie psy nie ganiają po ulicach, ale kogo obchodzi, co się z nimi dzieje? No właśnie. Nikogo.

Zapomniana oczyszczalnia ścieków

Dosłownie, nie ma tutaj żadnej przenośni. Wszystkie psie nieszczęścia czekają na nowy dom właśnie w pobliżu tego miejsca. Kojce z psami nie są widoczne z drogi, schroniska nie ma na mapach, ale myślę że nie ma trudności z trafieniem tutaj. A jak już się trafi, to chciałoby się wszystkie zwierzaki zabrać ze sobą, wszystkim pomóc, dla każdego znaleźć prawdziwy dom. Małe i duże, chore i zdrowe, szczeniaki, jak i te w podeszłym wieku, często niewidome, niesłyszące… Wszystkie czekają… Gdy tylko otwieram furtkę, od razu słyszę wycie, skamlenie, szczekanie. Może to właśnie jest ich wołanie o pomoc? Może to jest właśnie prośba, której nie słyszy tak wiele osób?

Schroniskowa rzeczywistość

Wszystkie psiaki są kochane i nie mówię tego, aby cokolwiek idealizować, a po prostu przedstawiam Wam rzeczywistość. Każdy z nich pragnie kontaktu z człowiekiem, każdy czeka na dotyk, na zabawę, chociaż na te kilka minut uwagi. Niektóre ogromnie skrzywdzone, ofiary ludzkiego okrucieństwa, nadal lgną do człowieka. Chcą się bawić, przytulać, wychodzić na spacery. Wypuszczone z kojca często podbiegają do zamkniętej furtki, która dzieli je od normalnego i szczęśliwego życia. Czekają. Czasami do końca życia, do ostatniego machnięcia ogonem. Dla wielu z nich życie za kratkami jest ciężkie. Zimna podłoga, wiatr hulający, gdzie mu się żywnie podoba, brak opiekuna, brak domu, brak ciepła. Same braki.

Z każdą wizytą w schronisku oglądamy coraz smutniejsze psie oczy i coraz większą tęsknotę. To nie jest ich dom. To jest los, który zgotował im człowiek.

Odwiedzając schronisko, często zadaję sobie pytanie „Dlaczego?”. Dlaczego ludzie tak często omijają wzrokiem miejsca, gdzie krzywda dotyka właśnie zwierząt? Dlaczego ich zachowanie razi obojętnością, jednocześnie ucząc młode pokolenia braku empatii? Dlaczego nie możemy zrobić czegoś, aby temu zapobiec? Łatwiej przychodzi krzywdzenie tych, którzy nie potrafią się obronić. Tych, którzy na nas nie doniosą i z pokorą zniosą całe zło i upokorzenia. Ale gdzie w tym momencie podziewa się ludzkie sumienie? Gdzie podziewa się sumienie ludzi, którzy pozbywają się psa, „bo jest za stary”? Gdzie ono jest u tych, którzy wykorzystują zwierzęta tylko dla własnej korzyści i pozbywają się ich, kiedy tylko coś pójdzie nie tak?

Dorota Sumińska w jednej ze swoich książek napisała: „Moim zdaniem, Bóg dał nam zwierzęta jako sprawdzian człowieczeństwa…” Uważam, że człowiek na przestrzeni lat całkowicie oblał ten sprawdzian. Nie zdaliśmy, dlatego teraz postarajmy się to naprawić. Dajmy drugą szansę sobie i tym wszystkim stworzeniom, których los wygląda tak a nie inaczej, tylko i wyłącznie z naszej winy.

Izabela Łukasik – Wolontariusz w Schronisku dla Zwierząt w Starym Sączu

O autorze

Skomentuj

Pin It on Pinterest