Pączki z ketchupem
Dokąd odeszły nasze lute zimy. I krzepka zieleń lasów wśród wszechogarniającej bieli. Marzą mi się pokryte śniegiem drzewa, gdzie rude płomyki wiewiórek przeskakują z gałęzi na gałąź. Drugi miesiąc roku więdnie sceptycznie, jak chwast porażony chłodem i daleko mu do tych sprzed lat, których mróz uderzał z mocą torowego młota.
O ile wiem, nie tylko my Polacy zagajamy rozmowę, posiłkując się aurą. I choć „koń jaki jest, każdy widzi”, nie w tym rzecz by opisywać to, co powszechnie znane. Nie chodzi tu o konstruktywne uwagi na temat odkrywania zaśnieżonej Ameryki. Niedawno próbowałem wyjaśnić tę zagwozdkę pewnemu młodocianemu użytkownikowi Facebooka.
Koledzy w szkole nie podzielają moich zainteresowań, więc o czym mam z nimi rozmawiać, odparł zapytany dlaczego izoluje się od rówieśników.
Nie każda rozmowa musi być zaraz debatą. Częściej okazuje się próbą nawiązania kontaktu. Próbą powiedzenia do drugiego człowieka: „jesteśmy tu właśnie, w tym miejscu i w tym momencie; więc rozmawiajmy, bo ta bliskość, prawdziwa jak nasze zanieczyszczone powietrze daje nam niepowtarzalną okazję doświadczać własnego człowieczeństwa”.
Hejka, a co się stanie jeśli tradycja podniesionego kciuka zgładzi hegemonię meteorologicznych konwersacji. Do jakich paradoksów doprowadzi nas kulawa facebookowa mowa drogowego znaku. Hejka, mam dzisiaj kiepski humor (lubimy to); hejka, skradziono mi rower (lubimy to); hejka, właśnie złamałem nogę (lubimy to) – czy tak ?
Wysoko cenię naszą tradycję, lecz nie należę do grona jej bezwarunkowych apologetów. Nie wszystko chciałbym przekazać przyszłym pokoleniom. Dla przykładu dobrze byłoby zmienić sposób myślenia Polaków, odcedzając pewne sarmackie pozostałości. Może dzięki takiemu zabiegowi nasza wolność przestałaby kojarzyć mi się z ptakiem na drucie z pewnej ballady Leonarda Cohena. Napawa mnie wielkimi obawami myśl, że rzeczywistość nieprawdziwego ptaka w nieprawdziwej sadzawce mogłaby odcisnąć piętno na Naszej Tradycji.
Tymczasem tłusty czwartek, wdzięczą się pączki z różą i chrust.
Ja, tradycyjnie zamiast, zjem duże czerwone jabłko i pójdę na bardzo długi spacer.
Bardzo smacznego, Kolego 🙂 Pączki w tłusty czwartek zwykle mniej smakują , niż kiedy indziej,….a jeżeli chodzi o rozmawianie, to nie mamy na to zwykle czasu, może kiedyś będzie inaczej 🙂
Twoje felietony Mariuszku – jak zwykle super super super