Władysław Gurgacz – kapelan wyklęty
Wyrok
Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie. 13 sierpnia 1949 roku. Sala rozpraw, na której oprócz oskarżonych znaleźli się tylko specjalnie dobrani i wyselekcjonowani widzowie oraz propagandowe media usłużne ówczesnym władzom. Już od miesiąca w całym kraju rozgłasza się o sukcesie związanym z aresztowaniem rzekomych bandytów, mających mieć na sumieniu szereg morderstw i rabunków. Na ławie oskarżonych kapelan Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej – ksiądz Władysław Gurgacz. W przededniu ogłoszenia wyroku skazującego go na śmierć, nasz bohater wygłasza swoje ostatnie słowa w toczonym procesie: „[…]ci młodzi ludzie, których tutaj sądzicie, to nie bandyci, jak ich oszczerczo nazywacie, ale obrońcy Ojczyzny! Nie żałuję tego, co czyniłem. Moje czyny były zgodne z tym, o czym myślą miliony Polaków, tych Polaków, o których obecnym losie zadecydowały bagnety NKWD. Na śmierć pójdę chętnie. Cóż to jest zresztą śmierć?… Wierzę, że każda kropla krwi niewinnie przelanej zrodzi tysiące przeciwników i obróci się wam na zgubę”.
Zamiast wstępu
Opisanie życiorysu Władysława Gurgacza w krótkim artykule nie jest sprawą łatwą. Pomimo, iż żył tylko 33 lat, jego biografia mogłaby służyć za scenariusz do wielowątkowego filmu sensacyjnego. Film ten byłby hołdem złożonym człowiekowi, dla którego miłość do Boga, bliźniego i Ojczyzny nie była tylko pustym sloganem. Władysław Gurgacz swoją postawą zasłużył bowiem, aby pozostać w pamięci rodaków. Dlatego w celu jak najbardziej wiarygodnego przedstawienia sylwetki księdza Gurgacza, oddam głos jemu samemu, skupiając się tylko na krótkich komentarzach do poszczególnych etapów jego życia.
Dzieciństwo
„Przyjm, Panie Jezu Chryste ofiarę, jaką Ci dzisiaj składamy, łącząc ją z Twoją Najświętszą Krzyżową Ofiarą. Za grzechy Ojczyzny mojej: tak za winy narodu całego jako też i jego wodzów przepraszam Cię Panie i błagam zarazem gorąco, byś przyjąć raczył jako zadość uczynienie całkowitą ofiarę z życia mego”.
„Akt całkowitej ofiary” za Ojczyznę złożony przez Władysława 7.IV.1939 na Jasnej Górze doskonale obrazuje w jakich wartościach został on wychowany i wykształcony w pierwszym etapie swojego życia. Tylko człowiek, któremu bezpieczeństwo i poczucie ciepła rodzinnego domu towarzyszy od najmłodszych lat, a miłość do Boga i Ojczyzny zostały wpojone przez rodziców, potrafi w tak dojrzały i szlachetny sposób złożyć gotowość do ofiary za zagrożoną Ojczyznę.
Przyszły kapelan gorlickiego szpitala urodził się 2 kwietnia 1914 roku w Jabłonicy Polskiej. Po szkole podstawowej, uczęszcza do gimnazjum w Krośnie, a po jego ukończeniu wstępuje do Kolegium Jezuitów w Starej Wsi. W 1933 roku składa pierwsze śluby zakonne, gdzie deklaruje ubóstwo, czystość i posłuszeństwo . Naukę u jezuitów kontynuuje w Pińsku. Od jesieni 1937r. zamieszkuje w Krakowie, gdzie rozpoczyna studia filozoficzne w Kolegium Najświętszego Serca Jezusowego.
Kult Maryjny
„Odtąd niczego już nie chcemy posiadać, co by do Ciebie nie należało, niczego nie chcemy czynić, co by Tobie mogło się nie podobać, niczego nie chcemy pożądać, co by choć trochę Twoim macierzyńskim względem nas zamiarom się sprzeciwiało. Wiemy, że czcicieli swoich prowadzisz drogą krzyża, lecz to nas nie przeraża, gdyż gotowi jesteśmy odtąd każde cierpienie dla Ciebie ponieść w ofierze”.
Władysław Najświętszej Marii Pannie zawierza wszystkie swe troski, codziennie modląc się o jej wstawiennictwo. Obok studiów i rozmyślań pochłania go pasja malarstwa. Autorskie obrazy podpisuje inicjałami „SM”, które pochodzą od skrótu łacińskiego „Servus Mariae” („Sługa Maryi”).
Pierwsze spotkanie z Armią Czerwoną
„Niestety, tak gorliwie nocą kołataliśmy do bram naszego domu, że zanim spostrzegliśmy naszą pomyłkę, nie dało się już umknąć. Trzeba było przesiedzieć 5 dni pod opieką krasnoarmiejców”.
Po wybuchu II Wojny Światowej młodzi jezuici ewakuują się na wschód, gdzie ku ich zaskoczeniu spotykają oddziały Armii Czerwonej. Po kilkudniowym aresztowaniu w Chyrowie udaje im się nielegalnie przekroczyć zamkniętą granicę i wrócić na zachód. Władysław kontynuuje naukę w Nowym Sączu i Starej Wsi. Jednak wydarzenia z września 1939 roku trwale zapisują się w pamięci zakonnika.
Święcenia kapłańskie i dalsze kształcenie
„W zakonie niejedno ujdzie w gromadzie za kulisami, ale na polu pracy […], poznaje się swoje nędze i codziennie trzeba wzbudzać akt pokory, gdy ludzie chcieliby widzieć we mnie świętego, kapłana pełnego zapału, a jestem tylko nędznym, ułomnym człowiekiem. Proszę bardzo o paciorki w tej intencji, bym był dobry jak tylko można, najlepszym kapłanem – bo niekiedy wyrzuty sumienia smagają mnie za opieszałość”.
24 sierpnia 1942 r. na Jasnej Górze Władysław Gurgacz otrzymuje święcenia kapłańskie. Młodego kapłana cechuje niezwykła skromność i duża pokora. Po święceniach studiuje teologię w kolegium jezuickim w Warszawie. Przygotowuje się żarliwie do posługi misyjnej, jednak pogarszający się stan zdrowia niweczy jego plany i marzenia. W lipcu 1944 r. w wyniku choroby zmuszony jest do powrotu w rodzinne strony. Przeprowadzka uchroniła go prawdopodobnie od śmierci w Powstaniu Warszawskim.
W gorlickim szpitalu
„Praca szpitalna daje nieocenione korzyści dla pracy kapłańskiej. Można tu obserwować całkiem odmienną psychologię chorych i potężne działanie łaski […] Szpital dla wielu jest domem rekolekcyjnym, zmienia całkowicie dawnych niedowiarków lub nałogowych grzeszników, nawet rodzi powołania zakonne”.
Wiosną 1945 r. ksiądz Gurgacz zostaje przeniesiony do Gorlic, gdzie zostaje duszpasterzem w szpitalu powiatowym oraz kapelanem sióstr służebniczek Starowiejskich. Kapelan oprócz niesienia pomocy duchowej chorym i potrzebującym, sam poddawany jest intensywnemu leczeniu. Daje się poznać się jako zaangażowany duszpasterz, otaczający opieką szczególnie wątpiących i tych, którzy od wiary odeszli. W tym też czasie roztacza opiekę duchową nad partyzantami, którzy dzięki dyskrecji księdza darzą go dużym zaufaniem. Pamięta również o młodzieży gorlickiej :
„Zaraz po misjach wróciłem do Gorlic i dałem dwie serie rekolekcji, jedna po drugiej, dla młodzieńców i panien po maturze licealnej. Wczoraj je zakończyłem. Bardzo dobrze się udały. Zachwyciły mnie wprost rekolekcje chłopców. Okazali dużo gorliwości i zrozumienia. […]Poświęciłem im więc cały dzień. Atmosfera była prawdziwie rodzinna. Przy rozstaniu wielu miało łzy w oczach. Myślę, że udało mi się jedno: wszczepiłem im nabożeństwo do Matki Najświętszej. Jeśli wszędzie młodzież tak poważnie myśli, jeszcze Polska nie zginęła”.
Pod „czujnym okiem” bezpieki
„Gdy wracałem z kościoła, napadł mnie pijany komendant MO z pobliskiej wioski i bez pytania strzelił z pistoletu. Był jednak niewypał… Puścił mnie i znowu strzelił – ale tym razem niecelnie […]”.
Po ponad dwuletnim pobycie w Gorlicach, ksiądz Gurgacz zostaje skierowany do Krynicy, gdzie w domu zakonnym służebniczek starowiejskich pełni rolę kapelana. W nowym miejscu, oprócz swoich codziennych obowiązków, także spowiada i wspiera opieką duszpasterską Żołnierzy Wyklętych. Jego odważne kazania i nauki rekolekcyjne, w których nie waha się krytykować marksizmu i modelu państwa sowieckiego nie umykają uwadze bezpieki. Rozpoczyna się dla Władysława ciężki okres, pełen szykan i represji. Otrzymuje anonimy z pogróżkami. Organizowane są nawet zamachy na jego życie – na szczęście nieudane. Jak wielkim i miłosiernym był człowiekiem , niech zaświadczą wypowiedziane słowa do jego niedoszłego mordercy:
„Proszę mu powiedzieć – oznajmiłem komendantowi – że się nie gniewam, z serca mu daruję … niech się tylko więcej nie upija, bo człowiekowi na jego stanowisku nie wolno tego czynić”.
W partyzantce
„[…] pełniłem funkcję kapelana i doradcy w sprawach etycznych odnośnie różnych pociągnięć w organizacji[…].Obowiązkiem moim była opieka moralna nad grupą , a więc odprawiałem msze święte, spowiadałem członków grupy, objaśniałem im Ewangelię Świętą[…]. Poza tym miałem wykłady[…] dotyczące dziedziny filozoficznej, a mianowicie przeprowadzałem krytykę materializmu marksistowskiego”.
Narastające poczucie zagrożenia sprawia, że ksiądz Gurgacz zacieśnia kontakty z pozostającymi w lesie partyzantami. Do organizacji konspiracyjnej trafia m.in. dzięki Janowi Matejak, nad którym opiekę duchową roztoczył jeszcze w Gorlicach. Od maja 1948 r. zaczyna się ukrywać i w całości poświęca się służbie i opiece nad „ludźmi z lasu”. Zostaje kapelanem Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej działającej na Sądecczyźnie oraz w Krośnieńskim. Nadany mu pseudonim „Sem” nawiązuje do określenia „Sługa Maryi”. Otrzymuje mundur wojskowy oraz broń.
Aresztowanie
„Nie uciekłem po napadzie, który miał miejsce w dniu 2 lipca 1949 r., ponieważ nie chciałem pozostawić członków organizacji i tak samo jak i oni chciałem ponieść odpowiedzialność”.
Z upływem czasu działania bezpieki wymierzone w podziemie niepodległościowe są coraz skuteczniejsze. Wielu partyzantów zostaje aresztowanych, po czym są w okrutny sposób przesłuchiwani i często skazywani na śmierć. Do aresztować nierzadko dochodzi w wyniku zdrad mieszkańców okolicznych wiosek, czy osób podszywających się pod „ludzi z lasu”, a w rzeczywistości będących na usługach komunistów. W takich warunkach bardzo ciężko jest o skuteczną działalność konspiracyjną. Brakuje funduszy i podstawowych środków niezbędnych do przeżycia w lesie. Partyzanci zmuszeni są do rekwizycji pieniędzy i towarów – jednak dokonują to tylko w instytucjach państwowych, nigdy na szkodę osób prywatnych. W jednej z takich akcji oddział księdza Gurgacza zostaje ujęty i aresztowany, a sam kapelan pomimo możliwości ucieczki, postanawia pozostać ze swoimi kolegami i dobrowolnie oddaje się w ręce bezpieki. W czasie procesu dzielnie broni skazanych kolegów oraz idei walki partyzanckiej przeciwko komunistom.
Egzekucja 14 IX 1949 r.
„Trzech więźniów szło na stracenie. Ubrani byli tylko w bieliznę. Pierwszy szedł o. Gurgacz. Starszy celi zarządził modlitwę za idących na śmierć. Zaśpiewano głośno „Pod Twoją obronę”. Strażnik kazał im milczeć, lecz oni śpiewali dalej […]. Przybyli na miejsce kaźni położone pod murem więziennym. Zawiązano im oczy[…]. Gdy zamilkły tony pieśni, więźniowie w celach wyraźnie słyszeli cztery strzały”.
Jak opisują dalej świadkowie egzekucji, pierwszy katyński strzał w potylicę tylko zranił księdza Gurgacza. Dopiero po zamordowaniu pozostałych dwóch skazańców, wykonujący wyrok strażnik więzienny ponownie strzelił z rewolweru do rannego kapłana. Tym razem nie chybił.
„Attrius pro Deo et Patria”
„Postawcie mi krzyż brzozowy”.
Jeszcze za życia nasz bohater prosił, aby jego grób był skromny – uwieczniony jedynie krzyżem brzozowym. Pomimo starań morderców pragnących ukryć dla potomnych ciało skazańca, udało się odnaleźć i zidentyfikować mogiłę księdza Gurgacza – po latach odnowioną i coraz częściej odwiedzaną przez wdzięcznych mu Polaków. Na jego nagrobku, znajdującym się na cmentarzu Rakowickim w Krakowie widnieje sentencja „Starty dla Boga i Ojczyzny”…
Mateusz Bryg – Narodowe Gorlice
Cytaty pochodzą z książki:
D. Golik, F. Musiał: Władysław Gurgacz, Jezuita Wyklęty
mam jedna uwagę – zdjęcia które zostały zamieszczone w artykule powinny zostać opatrzone komentarzem, zwłaszcza pierwsze zdjęcie-zostało ono zrobione po aresztowaniu księdza Władysława – krakowska bezpieka aby go poniżyć i przedstawić jako złodzieja i bandytę zrobiła zdjęcie księdza z plikami banknotów oraz wyeksponowanym pistoletem VIS (który ksiądz miał ale go nie używał) stułą kapłańską i Biblią. Propaganda wykorzystywała to zdjęcie do zdyskredytowania podziemia niepodległościowego oraz duchowieństwa Moim zdaniem komentarz jest konieczny. Ciekawostka- w okolicach Krynicy żyją jeszcze ludzie z oddziału księdza Władysława. A na koniec to wstyd ,że ksiądz Władysław Gurgacz nie ma ulicy swojego imienia w Gorlicach.